Komentarze: 8
wqrwialam sie dzis... i smucilam ... czulam sie wyzwolona.... wieksza!... potezniejsza!... a po chwili spadalam na twarz... nie czulam sie dzis szczesliwa... pieprze cos od rzeczy... czekam nie wiem na co.. na kogo... Jush nie radze sobie ze zloscią... opanowuje mnie ona i nie potrafie nad nią ZAPANOWAC... kurwa! Za czesto mnie coś wkurza.... wyprowadza z rownowagi.... bleeeeee........ chodze jakas inna... udaje ze jestem szczesliwa...
siedzialam tak dzisiaj... i pisalam...
Czuje się paskudnie samotna, czuje ze trace każdy dzien, nie mam na to wpływu nie potrafie się zatrzymac w tym marnotrawieniu, nie chce stac w miejscu, czas tak szybko płynie, a ja nic nie robie, miejsca dla siebie nie widze, ciagle się wstydze tego kim jestem, tego z kim jestem, dla kogo zyje i po co tu jestem. Nie chce być sama, wiec jestem, na złosc wszystkim, ale czasem mam chwile gdy pod skorą deszcze i burze, ze
po policzkach strumienie lez spływają. Trace sens, monotonnosc mnie zabija, czas przytłacza, po chuj mam się staczac, lepiej udawac ze jest dobrze, z podniesioną głowa przez ulice mego osiedla ide, wchodze do domu i brode ciągne po podłodze, siedze przed kompem i stukam bezmyslnie w klawisze, bez kłamastwa jestem nikim, z kłamstwem jestem tym kim chce być. Takie jest moje zycie, może mi w to nie wierzycie, ale jak mi się przyjzycie, smutek w moich oczach zobaczycie, nie zobaczycie MNIE, tylko anioła bez skrzydeł w podartej sukience, z niedokładnym spojrzeniem i z łez strumieniem... topiącego się we własnych kłamstwach... bo wlasnie tak wygląda moja dusza,. Dobrze ze jest ten wierzch, nieprawdziwe ubranie, bo gdy patrze w lustro jush nie widze swego odbicia, widze dusze...
dobrze ze nikt nie czyta tego szitu...